niedziela, 30 maja 2010

Biuletyn Radnych

-
Niedawno ukazał się kolejny numer Niezależnego Biuletynu Radnych, - drugi w tym roku.
Zdecydowaną większość publikatora zajął temat "Wójt nadal konfliktuje samorząd".
Poruszono także sprawy bieżące, opisano podejmowane uchwały Rady Gminy.
Jako że pewnych informacji próżno by szukać w Wiadomościach Lipnickich, oficjalnym Biuletynie wydawanym przez Wójta, czy też na stronie Urzędu Gminy, radni przedstawili też wydarzenia w których brali udział.
Ze względu iż jest to jedyna publikacja nie zdominowana przez Wójta, jej treść może być bardzo interesująca i przedstawić ogląd sprawy gminy z alternatywnego punktu widzenia.

Biuletyn można pobrać TUTAJ - http://www.przeklej.pl/plik/biuletyn-02-10-pdf-001696bvd4tl2j6

lub obejrzeć on-line TUTAJ - http://issuu.com/InfoLipnica/docs/biuletyn_02-10
-

sobota, 29 maja 2010

Wsparcie dla powodzian z powiatu

-
Z Starostwa Powiatowego otrzymałem maila z prośbą o emisję informacji w sprawie pomocy dla powodzian.
Poniżej publikuję załączony tekst.

Pomoc dla osób dotkniętych powodzią

Woda mineralna, suchy prowiant, artykuły chemiczne, ręczniki, koce, pościel, sprzęt AGD to wszystko niezbędne jest dla osób, które zostały dotknięte powodzią.

Wiele rodzin z terenu powiatu bocheńskiego straciło wszystko, pod wodą został cały ich życiowy dobytek. W akcję pomocy włącza się również Starostwo Powiatowe w Bochni. W tym celu zostało utworzone specjalne konto "Pomoc dla powodzian". Zainteresowani mieszkańcy, firmy i instytucje mogą wpłacać środki finansowe. Pieniądze przekazane zostaną najbardziej potrzebującym rodzinom. Po zakończeniu w/w działań pełne rozliczenie zostanie przesłane do darczyńców oraz opublikowane na stronach Starostwa Powiatowego w Bochni. Wpłat można dokonywać na konto 89 8591 0007 0080 0207 7800 0054 z dopiskiem "Pomoc dla powodzian".

Wszyscy, którzy chcą włączyć się w akcję pomocy przekazując rzeczy materialne proszeni są o kontakt z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Bochni pod nr. tel 14 611-97-40 lub mailowo: pcprbochnia@wp.pl

Informacje o pomocy powodzianom z powiatu bocheńskiego znajdują się również na stronie www.powiat.bochnia.pl

-

poniedziałek, 24 maja 2010

Pielgrzymka do św. Urbana

-
Do "Urbanka" w Zielone Świątki chodzimy z pielgrzymką już od kilku lat.
Początkowo pielgrzymów było sporo, ale i pogoda też była lepsza. Z biegiem czasu albo co poniektórzy "zaliczyli" tę pielgrzymkę i im wystarczyło, albo też pogoda nie sprzyjała, i tym samym liczba pielgrzymów do iwkowskiej pustelni z roku na rok maleje.

W tym roku majowa aura od dłuższego czasu była niespokojna. Właściwie nie było dnia bez deszczu, nie dziwi zatem niechęć do wychodzenia z domu na pół dnia, na dodatek do lasu.

Zatem 24 maja na godzinę 13.oo przed kościołem parafialnym stawiło się czworo parafian - dwójka z Lipnicy Górnej i dwójka z Murowanej. Niestety, ksiądz proboszcz mimo że obiecywał sobie pójść wraz z pielgrzymami, z racji pilnego zebrania przeciwpowodziowego, zmuszony był pozostać w Lipnicy.
Wobec takiego stanu rzeczy, kilkanaście minut później z błogosławieństwem naszego pasterza, wyruszyliśmy w kierunku zielonego boru, obierając kierunek ESE, czyli nawigując na południowy wschód z napędem ustawionym na 3/4 naprzód.
Pod dworem Ledóchowskich dołączyły jeszcze dwie osoby z Lipnicy Dolnej, zatem w sile sześciu dusz zamknęliśmy ostatecznie parafialną delegację pielgrzymkową. :)

Jako że większość z naszej grupy nie miała okazji brać udziału w niedawnym poświęceniu Krzyża Powstańców w dniu trzeciego maja (http://lipnicamurowana.blogspot.com/2010/05/poswiecenie-krzyza-powstancow.html), przeto tą samą trasą co na tamtą uroczystość, udaliśmy się w drogę.
Pogoda mimo pewnych obaw dopisywała. Słońce napełniało okolicę i las pełnią barw, było wystarczająco ciepło choć nieco parno, ale miły chłodek w lesie poprawił lokalny mikroklimat.
Drogi były dość mokre, było trochę kałuż, ale można było suchą stopą przejść całą trasę.
Gdy doszliśmy do Potoku Piekarskiego (zwanego również Winiarskim), okazało się że kładka po której jeszcze trzy tygodnie temu pokonywaliśmy wartki nurt potoku, w czasie niedawnej powodzi, zniknęła bez śladu. Na szczęście stan wód się ustabilizował na poziomie sprzed wzmożonych opadów i przy pomocy kilku większych kamieni udało się pokonać wody potoku.
Po następnych kilkudziesięciu minutach doszliśmy do płyty pamięci AK, a stamtąd już niedaleko było do Krzyża Powstańców Styczniowych.
Na miejscu okazało się że czas zaczyna nas gonić, zatem po krótkim odpoczynku i modlitwie, ruszyliśmy w dalszą drogę, tym razem nastawiając tempo na "cała naprzód".
Byliśmy bowiem przekonani, że nabożeństwo u Urbana ma się zacząć o godzinie 15.oo, tak więc już nie zwlekaliśmy, tym bardziej, że od Krzyża poruszaliśmy się wzdłuż szlaku, który prowadzi samym grzbietem. Tym samym nie było niemal podejść, a samą Szpilówkę trawersowaliśmy północnym stokiem, skracając nieco drogę.

Pod kapliczkę doszliśmy już po 15-tej, jednak okazało się że Iwkowianie istotnie spotykają się o 15.oo, ale w swoim kościele, przez co do Urbana dotarli na 16.oo.
Przyszli i przyciągnęli z sobą ...deszcz! Był tak nagły, że jak zaczęły spadać pierwsze krople, to zanim sięgnąłem do plecaka po kurtkę i zanim ją założyłem, zdążyłem już nieźle zmoknąć. Deszczyk na szczęście był ciepły i krótki. Po dwudziestu minutach definitywnie ustał, a i nabożeństwo skończyło się wraz z tym majowym deszczykiem. Ksiądz proboszcz z Iwkowej dziękując wiernym za przybycie, podziękował także szczególnie naszej lipnickiej szóstce, wyrażając przy tym rozczarowanie z absencji naszego proboszcza, ale po powzięciu informacji o obowiązkach przeciwpowodziowych, poprosił o pozdrowienie naszego lipnickiego pasterza, co niniejszym za pośrednictwem tegoż blogu czynię.

Kwadrans przed piątą po serdecznym pożegnaniu z naszymi sąsiadami z Iwkowej, ruszyliśmy w drogę powrotną. Ster nastawiliśmy na Szpilówkę, jako że czasu mieliśmy pod dostatkiem, a i tempo ustawiliśmy na 1/2 naprzód ;)
Szpilówka to najwyższa góra na pograniczu Lipnicy z Iwkową i liczy 515 metrów n.p.m.
Będąc na szczycie wspomnieliśmy żołnierzy radzieckich, stacjonujących tamże w czasie inwazji na Czechosłowację w 1968 roku. Do dnia dzisiejszego, kilka metrów poniżej szczytu widnieją pozostałości sztabowej ziemianki. Niegdyś stała tam także i wieża triangulacyjna, zwana potocznie "obserwatorem", służąca do pomiarów kartograficznych kraju. Zawaliła się ona w latach osiemdziesiątych, podobnie jak i okoliczne tego typu konstrukcje.
Od Szpilówki kurs przyjęliśmy już do Lipnicy. Obraliśmy drogę nieco krótszą, prowadzącą po kilkunastu minutach skrajem lasu, a przez to bardziej widokową.
Dokładnie godzinę później zaliczając jeszcze kilkuminutowy deszczyk na wysokości Duchowej Góry, dotarliśmy do kapliczki za dworem, gdzie dziękując za szczęśliwe przebycie pielgrzymkowej trasy, zaczęliśmy się rozchodzić do swoich domów.

Nasza pielgrzymka miała tym razem kilka wymiarów.
Religijny - w rzeczy samej, gdyż pielgrzymowaliśmy do pustelni świętego Urbana, gdzie odbyło się nabożeństwo.
Tradycyjny - pielgrzymkę odbywamy corocznie, choć w ubiegłym roku ...jednoosobowo! - (http://lipnicamurowana.blogspot.com/2009/06/pielgrzymka-do-urbanka.html)
Patriotyczny - odwiedziliśmy płytę pamięci żołnierzy AK oraz Krzyż Powstańców Styczniowych.
Krajoznawczy - zdobyliśmy szczyt Szpilówki i przeszliśmy trasę szlakiem turystycznym.
Towarzyski - zacieśniliśmy przyjaźnie lokalne.
Sąsiedzki - odwiedziliśmy okolicę Iwkowej i jej mieszkańców, którzy są "za górami, za lasami..." ;).
Ekologiczny - trasę zaliczyliśmy pieszo, nie zanieczyszczając w żaden sposób środowiska.
Zdrowotny - aromatyczne leśne powietrze i "zgubione" kalorie dzięki całkiem konkretnemu, choć nie forsownemu wysiłkowi, to duży plus dla naszego zdrowia.
Estetyczny - obcowanie z przyrodą w stali 1:1 to niewątpliwa przyjemność. Sam śpiew ptaków był wprost urzekający!
Optymistyczny - wróciliśmy! :)))

Co by nie mówić - wraz z pogodą daliśmy radę i warto było! Przelotny deszczyk bardziej nas pobłogosławił niż zmoczył, a większe ulewy czy burze na szczęście nas nie dopadły.

A jak było, najlepiej zobaczyć na zdjęciach, a w przyszłym roku - na własne oczy!
Zapraszam!
-

-

czwartek, 20 maja 2010

Woda opada

-
Po kilku dniach ciągłych opadów deszczu, podnoszenia się poziomu Uszwicy i potoków, sytuacja wraca do normy.
Mimo iż większe rzeki nadal wysoko prowadzą swe wody, to Uszwica przy mniejszym dorzeczu jej górnego biegu reaguje szybciej i bardziej przewidywalnie.
W niedzielę poważnie był zagrożony kościółek św. Leonarda, więc znacznymi siłami strażaków i wielu mieszkańców, został zabezpieczony rękawem wodnym oraz workami z piaskiem.
Szczęśliwie, sytuacja na tyle uległa poprawie, że na dzień dzisiejszy możemy powiedzieć że zagrożenie już minęło.
Oczywiście w pogodzie nic nie jest na pewno, ale wszystko wskazuje na oczekiwaną poprawę pogody.
Jednak ulewy spowodowały szereg szkód na terenie gminy, ale na szczęście nie doszło do żadnej tragedii.
Woda w Uszwicy wróciła do swojego koryta, potoki mają już też niskie stany.
Teraz czeka nas sprzątanie popowodziowego bałaganu i naprawa zniszczeń, miejmy nadzieję że statystykę powodziową mamy "odrobioną" na długie lata.

-

-

poniedziałek, 17 maja 2010

Chopin w Lipnicy

-
Najpierw cofnijmy się o 200 lat.
Była Lipnica, był Fryderyk Chopin, ale nie było Polski..!
Tak było w czasach gdy żył ten wybitny polski kompozytor.
Dzisiaj jest Lipnica, jest Polska, ale nie ma Chopina...!
Ludzie przemijają, ale pozostają ich dzieła, ich wielkie dzieła. Dzięki temu, wczoraj mogliśmy powiedzieć: Jest Lipnica, jest Polska i jest Chopin! Tu i teraz!

Na scenie lipnickiego Domu Kultury mieliśmy możliwość obcować z muzyką Fryderyka Chopina, pieśniami Stefana Witwickiego i poezją Adama Mickiewicza.
A to za sprawą przybyłych artystów - solistki Aleksandry Opała-Wójcik zachwycających pięknym sopranem, Pawła Bieńkowskiego, za klawiaturą i Roberta Czuka, który prowadził całość i interpretował wiersze.

Brak było co prawda prawdziwego fortepianu nad czym maestro Bieńkowski ubolewał, ale duch Chopina dało się za sprawą artystów przywołać przez wymiar sztuki, którą nas uraczyli.
Po wielu mazurkach i preludiach, na finał usłyszeliśmy Poloneza A-dur opus 40 #1. W brzmieniu bardzo przypominający bodaj najbardziej porywające dzieło mistrza Fryderyka - Poloneza As-dur op. 53. Jednak to ostatnie dzieło wymaga prawdziwego instrumentu i właściwej sali, by jego odbiór był zgodny z jego przekazem.

Gdyby nie niemowlak dający niezależny koncert i rozpraszający słuchaczy 21 krotnym gubieniem smoczka i swoim kwileniem, można by było zatopić się w muzyce, w pieśni i poezji, by przenieść się w czasy tak ekspresyjnie przywoływane ze sceny przez pana Roberta, panią Aleksandrę i pana Pawła.
Subtelna i nastrojowa scenografia doskonale kreowała kameralność chwili, zlewając się w oczach z tym co wlewało się w nasze uszy...

Organizatorom dziękujemy za zaaranżowanie spotkania z muzyką Chopina.
Dzięki artystom, przez chwilę poczuliśmy jakby gościł w Lipnicy osobiście!
-

-

Wody opadają.

-
Tytuł optymistyczny, ale sytuacja nadal poważna.
Wczoraj wieczorem stan Uszwicy pod kościółkiem św. Leonarda był wysoki. Do wystąpienia wód z brzegów. brakowało około metra, ale ciągle padający deszcz nie napawał optymizmem.
Strażacy i okoliczni mieszkańcy bardzo zaangażowali się w walkę z żywiołem. Kościółek został obłożony wałem z worków z piaskiem, a dodatkowo otoczony zwartą zaporą, co zresztą widać na moich zdjęciach.

Na szczęście, w ciągu nocy opady nieco osłabły i nad ranem stan rzek i potoków był już wyraźnie niższy.
Gdy przed południem poszedłem w stronę Starego Cmentarza, wody - jak wczoraj rwące - tak dzisiaj już nie wyglądały tak groźnie. Co prawda deszcz nadal leje i według prognoz ma lać jeszcze jutro, ale sytuacja zdaje się być opanowana.
Co prawda jeszcze wiele się może zdarzyć, wody na polach i łąkach w pobliżu rzeki jest miejscami sporo, brzegi są silnie namoknięte, przepusty ledwie dają radę, niektóre już nie, ale bądźmy dobrej myśli.
Dobrze że na bieżąco likwidowane są zagrożenia, a zwłaszcza zatory, choć strażacy w tych dniach mają pełne ręce roboty i należy im się uznanie za ich trud.
Nie tak dawno obchodzili Święto Strażaka, dzisiaj mają Dzień Strażaka. Dzień ofiarnej pracy.
Na Was zawsze można liczyć.
Dziękujemy Wam!
-

-
Wieczorem relacja z wczorajszego koncertu chopinowskiego.
-

środa, 12 maja 2010

Dookoła świata ...przez Lipnicę!

-
No. może nie całkiem tak...

Kilka dni temu, wracając wieczorem z rowerowego wyjazdu, na rynku wypatrzyłem dwoje ludzi w ubiorach motocyklowych. Niby mimochodem podjechałem bliżej i rozpoznałem w nich Wojtka i Wiolę - wytrawnych podróżników, którzy samochodem objeżdżają świat dookoła.

Wojtek gościł już u nas choćby w kwietniu 2008 roku na rozpoczęciu sezonu podróżników motocyklowych. O tym wydarzeniu pisałem jeszcze na stronach Wirtualnej Lipnicy.




Wtedy Wojtek podróżował dookoła świata motocyklem BMW R1200GS, któremu zresztą jest wierny do dzisiaj, chociaż na kolejną wyprawę wokół globusa wybrał samochód terenowy.

Mieliśmy zamienić kilka słów, ale nasze spotkanie przerodziło się niemal w "długie Polaków rozmowy".
W gościnnej Restauracji "Ułan" gdzie dwójka globtroterów się zatrzymała, rozmawialiśmy o podróżach i kosztowaliśmy doskonałego południowoamerykańskiego wina.


Pachniało słońcem południa, podróżami i przygodą. Wojtek i Wiola zostawili swój samochód w Ekwadorze, by do Quito wrócić po wiosennych motocyklowych podróżach po Polsce, ale jak widać, nie zapomnieli o Lipnicy. Mimo iż znają wiele pięknych miejsc na całym świecie, to jednak do nas chętnie wracają.
WiW też bogato relacjonują swoje wyprawy. O bieżącej - południowoamerykańskiej możemy się sporo dowiedzieć z ich strony - http://www.wojtektravel.pl/index.php/wyprawy/ameryka-poludniowa-20092010

Wojtkowi i Wioli życzymy niezapomnianych wrażeń w ich fantastycznych podróżach i jeśli będą gdzieś na końcu świata zagadnieni o piękne miejsca w ich rodzinnym kraju, niech wspomną o Lipnicy.

Bon Voyage!
-

poniedziałek, 10 maja 2010

Wiosna nadchodzi...

-
...no i jakoś z tą pogodą nie może nadejść.

Ale że w sobotę była i wiosna i pogoda, złapałem więc trochę sprzętu fotograficznego i ruszyłem w plener.
Całkiem niechcący natknąłem się na małe stado ślimaków. Niektóre z nich były nieco zajęte, ale jeden zgodził się zaliczyć małą sesję w trawie. Niestety, mimo że pokazywał rogi, nie dałem mu sera na pierogi...

Zostawiłem jednak to autodomiczne ;-) towarzystwo i pochwyciłem kilka większych chmur i pomniejszych obłoków sunących nad kwietnymi łąkami.

Jednak pogoda wiosenna jest zmienna jak kobieta, - widać było że zbiera się na burzę, co zresztą niebawem stało się faktem.
Jednak trochę zdjęć popełniłem i dzisiaj się nimi z Wami dzielę.

Byle do wiosny!
-

-

sobota, 8 maja 2010

Kalendarz rajdowy Janusza Knopta

-
Lipniczanin Janusz Knopt coraz częściej gości na stronach tego blogu.
W ubiegłym roku został mistrzem rajdowym klasy N2, niedawno zaś na XXXVIII Sesji odebrał nagrodę za swoje osiągnięcia.

Sezon 2010 dla pana Janusza nie będzie łatwy, gdyż w tym roku startować będzie głównie na szutrach, a to wymaga innej techniki jazdy niż po drogach asfaltowych, a także inaczej przygotowanego samochodu.
Jednak z samochodem będzie o tyle łatwiej, że dwóch lipnickich sponsorów wsparło sportową pasję pana Janusza finansowo, dzięki czemu ich logo można zobaczyć w nowym wzorze malowania wyścigówki.

Nie jest natomiast tajemnicą że sporty samochodowe są kosztowne, dlatego pan Janusz nie wypełnia swojego kalendarza startów w pełni.
Natomiast całkowicie nieodpłatnie będzie promował nasze miasteczko poprzez umieszczenie herbu Lipnicy Murowanej obok innych znaków.

Przeczytajmy co on sam pisze na temat swoich startów w sezonie 2010:


W tym roku chcemy zaprosić wszystkich na następujące rajdy:

Szuter Cup:
Rajd Lotos Baltic Cup http://www.rajdlotos.pl/ - 14-16 maja Gdańsk
Rajd Warmiński http://www.akwarminski.pl/  - 28-30 maja Olsztyn
Rajd Warszawski 3-5 września Warszawa
Rajd Kormoran http://www.rajdkormoran.pl/  - 24-26 września Olsztyn

Rajdy asfaltowe:

Rajd Krakowski http://www.automobilklub.krakow.pl/  - 16-17 lipca Myślenice
Rajd Rzeszowski http://www.automobilrzesz.pl/  - 6-8 sierpnia Rzeszów

Zdecydowaliśmy się na wybór tylko wybranych eliminacji z powodu ograniczonego budżetu oraz tego że rok 2010 traktujemy jako trening przed sezonem 2011. Mamy już doświadczenie zdobyte w rajdach asfaltowych lecz brakuje nam praktyki na szutrach aby można było walczyć w całym sezonie o czołowe lokaty (nie tylko w klasie). Na dzień dzisiejszy ten plan wydaje się nierealny - ale to samo powiedziałem dwa lata temu chcąc jechać w Rajdowym Pucharze Polski. W tym roku prosimy kibiców o nie oczekiwanie od naszej załogi zbyt wiele, ponieważ jedziemy tylko wybrane rajdy, jest to nasz pierwszy kontakt z rajdami szutrowymi oraz najważniejsze - zgłosiliśmy się tym samym autem w klasie A6 (klasa razem z C2 R2). Teoretycznie nie mamy szans – ale największa satysfakcja to wygrać chociaż z jednym z tych samochodów. Jedyne różnice w porównaniu z rokiem poprzednim to zastosowanie szutrowego zawieszenia oraz A grupowego dolotu (dający ok. 10 KM więcej – sprawdzone na hamowni).

Nasze tegoroczne starty są możliwe dzięki lipnickim firmą: Hotel i Gospoda pod Kamieniem http://www.hotel-lipnica.pl/, Tartak Liszka http://www.tartak-liszka.pl/ oraz pomocy logistycznej firmy Tahpol-Trans http://www.tahpol-trans.pl/. Na naszym samochodzie umieściliśmy herb Lipnicy Murowanej przez co będziemy promować naszą miejscowość na Pomorzu, Warmii i Mazurach, Mazowszu, Podkarpaciu oraz Małopolsce (okolice Myślenic).

Wszystkie firmy zainteresowane współpracą w roku 2011 oraz niewielkim wsparciem w wybranych rajdach 2010 prosimy o kontakt.

Trzymajcie kciuki już w maju - http://www.rajdlotos.pl/

Aktualizacja naszej strony - http://www.knopt.orgs.pl/  już w przyszłym tygodniu.
Podsumowanie sezonu 2009 - http://www.youtube.com/watch?v=u6HEqXQMCKY
-
 -
Panu Januszowi życzymy "gazu do dechy" i "szampana na pudle", a przede wszystkim bezpiecznego i udanego sezonu!

Powodzenia panie Januszu - trzymamy kciuki!
-

wtorek, 4 maja 2010

Poświęcenie Krzyża Powstańców

-
Trzeciego maja - dzień w którym święto ma niejedno oblicze.
Trzeciego maja 2010 roku, przybyło jeszcze jedno oblicze tego dnia i tego święta.
W tym dniu, po południu, na niewielkiej polanie pomiędzy Lipnicą a Iwkową, w niedalekim sąsiedztwie Rajbrotu, odbyło się uroczyste poświęcenie stojącego tu od 1862 roku, niedawno odnowionego Krzyża Powstańców Styczniowych.
W tym dniu słowa wyhaftowane złotymi nićmi na sztandarach, błyszczące dumnymi "Bóg, Honor, Ojczyzna," miały znaczenie szczególne. Ale jakież by było ich znaczenie, gdyby nas wtedy, tam, pod tym krzyżem nie było...

Na długo przed czwartą po południu kiedy uroczystości miały się rozpocząć, polana zwolna zaczęła zapełniać się ludźmi. Mimo trudnej dostępności polany, znajdującej się na grzbiecie wzniesienia tuż poniżej szczytu Piekarskiej Góry, pielgrzymi po niekiedy dwugodzinnej wędrówce pojawiali się pod krzyżem.
Z Lipnicy wyruszyło kilka grup pieszych, na miejscu dołączyli także i ci, którzy samochodami dotarli do Iwkowej, by po krótkim acz forsownym marszu, dołączyć do zebranych.
Na miejscu całością sprawnie zawiadował wójt Iwkowej - pan Bogusław Kamiński, wraz z prowadzącym imprezę, dobrze znanym i z innych uroczystości - panem Łukaszem Kornasiem.
Oczywiście organizatorów było znacznie więcej, bo i szkoła z Iwkowej i iwkowski Dom Kultury wnieśli duży wkład w uświetnienie tego dnia. Przybyłe okoliczne orkiestry niosły dźwięki muzyki po lesie, ułatwiając przybyszom odszukanie właściwej polany.
Tuż przed czwartą zaczęli się pojawiać goście z różnych szczebli samorządowych, pojawił się także poseł Ziemi Brzeskiej - pan Jan Musiał.
Niebawem dojechał także główny celebrans polowej mszy świętej - Jego Ekscelencja ks. bp Wikor Skworc - Ordynariusz tarnowski.
Przybyli kombatanci, strażacy, przedstawiciele Policji, księża z okolicznych parafii, nauczyciele, młodzież szkolna oraz zastęp konny pod wodzą Magdaleny Szot z Bacówki Biały Jeleń. Mieszkańców Iwkowej, Lipnicy i Rajbrotu a także okolicznych miejscowości, - nawet tych dalszych - trudno było zliczyć, gdyż nie wszyscy mieścili się na polanie.
Organizatorzy zadbali też o zabezpieczenie medyczne i przeciwpożarowe, agregat dostarczał prąd elektryczny, zbudowano także toalety. Nawet niepokojące prognozy pogody się nie sprawdziły, więc i aura nam sprzyjała, może poza krótkim majowym deszczem, który po kwadransie ustał, zostawiając zapach świeżości i leśnej wilgoci.

Po bogatym występie strażackiej orkiestry z Iwkowej, młodzież z iwkowskiego gimnazjum wykonała inscenizację powstańczego epizodu, nawiązującego do wydarzeń sprzed półtorawiecza.
Bardzo starannie wyreżyserowany i takoż zagrany spektakl, ogromnym ładunkiem patriotycznej ekspresji dogłębnie poruszył zadumanych widzów.
Młodzi ludzie tak przekonująco wcielili się w swoje role, że łzy matki i determinacja powstańców przeszywały widzów prawdziwym wzruszeniem. Wszak nasi pradziadowie właśnie na tej polania i pod tym krzyżem spotykali się by walczyć o Ojczyznę...
Za tą żywą i jakże przejmującą lekcję historii należą się reżyserom i aktorom gorące brawa! - Panie i Panowie - czapki z głów! Inscenizacja, stroje, oprawa wokalna i muzyczna, - kto nie widział, nawet nie wie co stracił!
Może chociaż moje zdjęcia częściowo utrwalą te chwile, w których historia dotyka teraźniejszości...

W czasie polowej mszy świętej, ks. bp Wiktor Skworc przypomniał że patriotyzm to umiłowanie Ojczyzny, ale także - a na naszym przykładzie - przede wszystkim Ojcowizny, ziemi naszych ojców i praojców.
Przyznał ponadto że bywał pod powstańczym krzyżem już wcześniej, podczas kilku wędrówek od Tymowej do Rajbrotu. Gdy spojrzałem na obuwie w jakim ksiądz biskup do nas przybył, uznałem że i tego dnia był przygotowany na podobną wędrówkę.

Odnowienie krzyża był działaniem wspólnym okolicznych mieszkańców. Iwkowianie ustabilizowali pionową belkę i zbudowali rusztowanie, lipniczanie wykonali pomiary i na ich podstawie wykonali nową pozimą belką, a następnie kilkukrotnie zaimpregnowali drewno. Mieszkańcy Rajbrotu postawili pamiątkowy kamień z opisem miejsca i czasu.

Po uroczystym poświęceniu odnowionego krzyża, odśpiewano "Boże coś Polskę...", po czym złożono kwiaty, a wszystkie kompozycje kwiatowe - co nikogo nie dziwiło - były biało-czerwone.
Na zakończenie całej ceremonii odmaszerowały poczty sztandarowe, których na polanę przybyło jedenaście.


Po tak pięknej i udanej uroczystości odbyło się jeszcze kilka spotkań "polowych" w nadzwyczaj przyjaznej i sąsiedzkiej atmosferze.
Szanowne towarzystwo zgromadziło się jeszcze przed symbolem tego dnia - powstańczym krzyżem i utrwaliło się dla potomnych na zdjęciach grupowych.

Pełni wrażeń wracając do domu zapewne nie zapomnieliśmy o naszych przodkach, którzy własnym poświęceniem i własną krwią okupili dążenie do odzyskania niepodległości.
O tych, dla których prawdziwą świętością były słowa "Bóg, Honor, Ojczyzna".
Słowa które trzeciego maja, na polanie, przed Krzyżem Powstańców mieliśmy w uszach, na ustach i przed oczami. A także w naszych łzach...
-

Zapraszam do galerii.
-

-