poniedziałek, 30 listopada 2009

XXXII Sesja Rady Gminy Lipnica Murowana

-
Sesje Rady Gminy to w moich relacjach "stały punkt programu".
Także i dzisiaj obserwowałem obrady XXXII Sesji Rady Gminy Lipnica Murowana.
Sesja ta raczej należała do spokojniejszych, co bynajmniej nie znaczy że była bezbarwna. Jako że Wójt przez ostatnie trzy tygodnie był poza Lipnicą, to program sesji był skromniejszy, ale też dało się zauważyć drobne różnice stanowisk w obozie koalicyjnym.
Jedenastu radnych sprawnie przyjmowało projekty uchwał, jednak przy zmianach budżetowych które następują praktycznie na każdej sesji z uwagi na brak upoważnień Wójta do dysponowania środkami budżetowymi, pan radny Marzec mocno optował za ujęciem w poprawkach dodatkowej kwoty na szatnię znajdującą się na boisku sportowym w Lipnicy Dolnej. Rzecz w tym iż szatnia nie ma przeprowadzonego odbioru, a ponadto powinna być wyposażona w wymagane instalacje, których aktualnie w budynku brak. Nie wnikając w potrzebę takich modyfikacji z uwagi na wielość innych - być może wiele istotniejszych potrzeb bieżących w gminie, forsowanie takiego wniosku na sesji wprowadziłoby spore zamieszanie do przedstawionego projektu uchwały. Co więcej, każdy projekt uchwały przechodzi przez właściwe komisje gdzie jest zaopiniowany, a takich opinii wniosek pana Marca nie posiadał. Nawet Wójt sugerował by poprawki w budżecie przyjąć w proponowanym kształcie, a poprawkę pana radnego ująć na kolejnej sesji. Postawa pana Marca jednak nie ugięła się pod presją Wójta, widać tu było coraz większą rozbieżność w dążeniach obydwu dżentelmenów do niedawno jeszcze wspólnie określonych i realizowanych celów. Koniec końców pana Marca przekonał nie Wójt ...a radni opozycji, którzy wstępnie poparli projekt zgłoszony dzisiaj i zaproponowali rozpatrzyć go po opiniach komisji na następnej sesji.
W wolnych wnioskach pani Renata Kurek dyrektor Przedszkola w Lipnicy Murowanej zwróciła się do Rady Gminy o pilne zajęcie się sprawą przedszkola, gdyż dotychczasowe może funkcjonować przez trzy lata od ostatniej prolongaty, czyli do sierpnia 2010, a po tym czasie może dojść do zwolnień personelu z braku możliwości dalszego funkcjonowania placówki.
Na te słowa pan Wójt zareagował bardzo emocjonalnie, mówiąc: "Rozmawiajmy, a nie strzelajmy z karabinu który nie jest nabity." Chodziło o to by pewnych nie realizowanych obietnic nie nagłaśniać publicznie, a poparł to stwierdzeniem: "Bez względu na to czy projekt przejdzie - ruszamy z budową".
Radny Polinierski zauważył przy tym iż Wójt zapewniał o kontynuowaniu remontu istniejącego budynku przedszkola według planów przygotowanych przez poprzedniego Wójta, jednak wobec braku realizacji tych zapewnień, Rada Gminy wyczerpała swe wpływy na zmieniającą się w tej sprawie decyzję Wójta.
Pani Cygan z Lipnicy Górnej która od kilkunastu lat czeka na uregulowanie statusu drogi dojazdowej do okolicznych posesji i wykonanie tej drogi według skromnych standardów, po raz kolejny zwróciła się o rozwiązanie tej kwestii.
Poinformowała też o pewnej rozmowie telefonicznej, w której usłyszała od żony jednego z radnych Lipnicy Górnej iż tenże radny zapowiedział że żadnej drogi nie będzie mieć, chyba że im to załatwią radni z Rajbrotu.
Te bulwersujące fakty pokazują jak się traktuje własnych wyborców, zakładając iż przytoczone zdarzenia rzeczywiście miały miejsce, a sądząc po opiniach innych radnych, jest to wysoce prawdopodobnie. A okoliczne domy nie mają drogi od 16 lat...
Wójt zalecił by pani Cygan poczekała jeszcze, a sprawa ta na pewno będzie załatwiona.
Pani Bereta - sołtys Lipnicy Dolnej zaapelowała o pilne naprawienie drogi przez Zawiśle którą prowadzony jest objazd drogi powiatowej, gdyż stan nawierzchni i poboczy dramatycznie się pogarsza.

O godzinie 14.2o, XXXII Sesja została zakończona.
-

-

niedziela, 29 listopada 2009

Odpust św. Andrzeja

-
Odpust parafialny to duże przeżycie religijne. Uroczysta msza święta, księża rodacy i goście, procesja, świąteczna atmosfera...
Odpust to także kolorowe kramy, świecidełka i taki już tradycyjny regionalny kicz.
Te dwa obrazy święta ścierają się z sobą, - starsi doceniają ten pierwszy, młodzi - ten drugi - kolorowy.
Pomiędzy te dwa obrazy w tym roku wkomponował się jeszcze dźwięk. Orkiestra z Lipnicy Dolnej z swoim animatorem - tamburmajorem uświetniła kościelne święto w kościele i na lipnickim rynku.
Pieśni kościelne i "cywilne" standardy płyną coraz zgodniejszym rytmem i z dużą swobodą, toteż nie dziwi spora publika i gorące brawa, które w pełni zasłużenie się należą.
Jedynie kramarze narzekali na słaby ruch w interesie, ale w czasach coraz bogatszych supermarketów, kramy i stragany z niekiedy tandetną chińszczyzną tracą na atrakcyjności.
Coraz trudniej znaleźć serce z piernika, krochmalowy różaniec, drewnianą pukawkę, - jeszcze kilkanaście lat temu hity i "żelazne" towary, ale w poszukiwaniu minionych czasów i te rarytasy jeszcze znalazłem. Jednak zagadnięci "Bracia Kramarzow" ;-) swą kramarzową działalność kultywują chyba tylko z przyzwyczajenia, bo interes już nie ten co przed laty...
Coraz trudniej znaleźć na kolorowych jarmarkach blaszane zegarki, są jeszcze pierścionki z oczkiem z barwionego szkła.
W kościele tego dnia dostajemy coś dla ducha, na rynku zaś ciąg dalszy - serca-lizaki, serca z piernika, Szmajser obok lalki w bieli i upierzone aniołki...
W kościele jeszcze tak, ale na rynku już nie tak całkiem - odpust (nie)zupełny...
-

-

wtorek, 24 listopada 2009

Okolice Lipnicy - wodospad

-
Nie jest to bynajmniej Niagara. Prawie Wodogrzmoty Mickiewicza też by robiło wielką różnicę.
Ale jest w Lipnicy wodospad, choć więcej w nim spadu niż wody ;-)
Sobota była piękna, jak na ostatnie jesienne dni. Nie dało się usiedzieć w domu, więc jak często, tak i tego dnia zabrałem aparat fotograficzny i ruszyłem w mniej znane okolice.
Tym razem postanowiłem odwiedzić lipnicki wodospad, który nie ma swego biegu ani na Uszwicy ani na żadnym znanym z nazwy potoku, a zasila strumień który z kolei jest dopływem Łużnicy zwanej Górzanką, która to dopiero zasila wody Uszwicy.
Wielki głaz na zachód od Wymyślnej jest naturalnym progiem niewielkiego wodospadu. Cienka strużka płynie paryją wśród lasu i napotykając na głaz, obmywa go, spadając z niemal dwóch metrów, by dalej wić się między zalesionymi zboczami. Te dwa metry plus kolejny metr na którym woda spływa po skale, to już zjawisko zasługujące na nazwę wodospadu.
Teraz gdy opady deszczu są niewielkie, sączą się jedynie źródlane wody, jednak w czasie ulewy czy przy wiosennych roztopach, odgłos spadającej wody jest gromki i przez to z daleka słyszalny.
Pod głazem utworzyła się niewielka wnęka, jakby zaczątek groty, choć cokolwiek za mała by pomieścić jakoweś legendarne skarby z dawnych legend.
Niemniej jednak miejsce samo w sobie jest osobliwe i urokliwe, - w sam raz na spokojne jesienne wędrówki.
Wszak Lipnica to nie tylko zabytki i święci, ale także przepiękna okolica będąca od niedawna parkiem krajobrazowym.
Od czasu do czasu coś o tym napiszę i na fotografiach zaprezentuję.
Piękna jest Lipnica, piękna nasza okolica...!
-

-

poniedziałek, 23 listopada 2009

Remont uliczek wokół Rynku

-
Gdyby tak popatrzeć na zdjęcia, można by pomyśleć że remont uliczek trwał od zimy do jesieni.
Na szczęście anomalie pogodowe nie utrudniły na długi czas remontu nawierzchni uliczek i w ostatnią niedzielę można było pójść do kościoła parafialnego po nowo położonej nawierzchni z kostki brukowej na odcinku od rynku do kościelnej bramy.
Na innych uliczkach praca wre w najlepsze i jeśli pogoda znów nie spłata figla, to niebawem cieszyć oczy będzie nowy bruk przed kościelnym parkingiem i na trasie z rynku do szkoły.
Lipnicka ekipa remontowa krzepko dzierży narzędzia, które nierzadko nie wytrzymują tempa prac. Na to wszystko koparka rumieni się czerwienią i nie daje się nabrać ;-)
Radni Lipnicy Murowanej przeforsowali wybór ulic do remontu, to i teraz gospodarskim okiem doglądają prac, szczególnie pan Andrzej - nie tylko na sesjach Rady - dba by w pracach wszystko było tak wykonywane, by nie trzeba było poprawiać.
Efekty już widać gołym okiem i czuć obutą stopą.

Ku chwale Lipnicy!
-

-

środa, 18 listopada 2009

Na deskach lipnickiego teatru

-
Zacząłem nieco eufemistycznym tytułem.
W Lipnicy przecież nie mamy teatru. Ale za to w Gminnym Domu Kultury mamy scenę, tarnowski Teatr im. Ludwika Solskiego ma aktorów, to czemu by nie pogodzić tych faktów na miejscu.
W nieco spartańskiej scenografii w środowe popołudnie mieliśmy niewątpliwą przyjemność obejrzeć dwie sztuki:
- "Zdążyć przed Panem Bogiem" Hanny Krall w adaptacji i reżyserii Tomasza Piaseckiego. Rolę niedawno zmarłego Marka Edelmana odtworzył Jerzy Ogrodnicki, w rolę autorki Hanny Krall wcieliła się zaś Patrycja Szwarc.
- "Rozmowy z katem" Kazimierza Moczarskiego w reżyserii Edwarda Żentary z aktorami: Edward Żentara, Tomasz Piasecki, Patrycja Szwarc, Ryszard Adamiak.
Bezpośrednie zetknięcie z sztuką aktorską jak to ma miejsce w teatrze, zawsze mocno dociera do widza. Tym bardziej gdy w dramatycznych rolach zawiera się duży ładunek ekspresji i przekazu historycznego. Wydarzenia z czasów okupacji są kanwą niejednej sztuki i setek produkcji filmowych, jednak obcowanie ze sztuką pod jednym dachem, przenosi nas na chwilę w minioną tragiczną epokę wojny, cierpienia i powojennych losów ocalałych z pożogi.
Marek Edelman wyszedł zwycięsko z piekła żydowskiego getta. Kazimierz Moczarski dzielił celę z faszystowskim zbrodniarzem wojennym i fenomenalnie zapamiętał jego przerażające opowieści.
Jeśli wcześniej nazwiska te niewiele nam mówiły, to dzisiaj dzięki sztuce aktorskiej poznaliśmy ludzi żywych, chociaż tak naprawdę już nieżyjących. Poznaliśmy fakty oczywiste, choć może wcześniej przez nas nie znane...
W przerwie pomiędzy przedstawieniami pan Stanisław Wieciech uzupełnił przekaz dokumentu teatralnego o dokument bezpośredni. Młodzież szkolna miała okazję usłyszeć iż wojna i jej dramaty to nie fikcja literacka, ale wstrząsająca prawda o której jak i o ludziach oddających swe życie za naszą wolność, zapomnieć nie wolno.
-

-

niedziela, 8 listopada 2009

Siostra Janina przeniesiona

-
Siostry Urszulanki w Lipnicy są "od zawsze". Ale jak się okazuje - nie na zawsze.
Może tego nie zauważamy, ale od czasu do czasu w lipnickim klasztorze następują zmiany. Najłatwiej zauważyć przybycie nowej twarzy, ale też nierzadko z żalem słyszymy o kolejnych zmianach.
Siostra Janina - zawsze uśmiechnięta, skromna i uczynna, w mijającym tygodniu została przeniesiona do Milanówka. Pożegnaliśmy ją w środę, choć i wcześniej i następnego dnia gdy wyjeżdżała z Lipnicy po 29 latach posługiwania, żegnało ją jeszcze wielu parafian.
Niełatwo było rozstać się z miejscem i ludźmi po tylu latach, tym bardziej że życzliwego człowieka spotyka dużo życzliwości od ludzi, a siostra Janina swą życzliwością się z nami dzieliła i ją od nas otrzymywała.
Siostra Janina - zawsze uśmiechnięta - niech nasza Lipnica taką ją pamięta!
-

-

sobota, 7 listopada 2009

Pacyfikacja Lipnicy - rekonstrukcja

-
"Alle raus! Schnell verfluchte!"
Na lipnickim rynku zaroiło się od Niemców. Pojawili się w mgnieniu oka i wyłapywali ludzi.
Wpadali do domów i wyciągali mężczyzn, kobiety i dzieci ustawiali obok.
Głośne rozkazy, tupot podkutych butów budziły grozę i przerażenie. Szybko przeliczono zatrzymanych, załadowano ich na furmankę i po chwili eskortowani przez kilku SS-manów zniknęli za zakrętem.
Tak było w czasie pacyfikacji Lipnicy 65 lat temu, tak było i dzisiaj.
Zorganizowana przez Gminny Dom Kultury pod dowództwem dyrektora Krzysztofa Bogusza rekonstrukcja pacyfikacji Lipnicy z wielkim zaangażowaniem i dbałością o szczegóły zgromadziła na lipnickim linku sporą grupę mieszkańców. Zaproszona na tą okazję grupa rekonstrukcyjna w strojach i z wyposażeniem z epoki tak sugestywnie wykonywała swe zadanie, że niektórzy widzowie sami byli nieco wystraszeni. Nic dziwnego, gdyż starszym głośnie niemieckie komendy źle się kojarzą. Dla młodzieży zaś to może jedyna okazja bardziej bezpośredniego odbioru wydarzeń z dawnych lat i dodatkowe, jakby egzotyczne przedstawienie.
Po przedstawieniu, zgromadzeni udali się pod płytę pamięci znajdującą się na skwerze pod dworem. Żołnierze Podhalańczycy z Kompanii Reprezentacyjnej 2 Korpusu Zmechanizowanego pod dowództwem ppor. Rybickiego zaciągnęli wartę honorową, odbył się także apel poległych.
Wśród żołnierzy AK obecnych na uroczystości znajdował się także pan Julian Wieciech ps. "Skrzat", jedyny żyjący świadek tamtych wydarzeń, czym podzielił się w swej pełnej dramatyzmu opowieści z uczestnikami dzisiejszej ceremonii.

Dodano 10.11.2009.
Pan Tadeusz Wieciech nadesłał informację, którą w istotnej części cytuję:
"...żyje mój ojciec Edward Wieciech, jedyny któremu udało się uciec w czasie pacyfikacji mimo tego że do niego strzelano i był ranny. Ojciec ze względu na chorobę nie mógł uczestniczyć w obchodach rocznicy pacyfikacji."
Za nieścisłości w mojej relacji przepraszam - J.P.

Także pan Zbigniew Siudak - żołnierz ZWZ i AK przywołał wspomnienia z lat okupacji.
Hymnem Państwowym, minutą ciszy, apelem poległych, zagraną na trąbce "Ciszą" i złożeniem wieńców uczczono pamięć poległych i pomordowanych obrońców Ojczyzny.
Wśród składających wiązanki znaleźli się przedstawiciele lipnickiego samorządu, oraz delegacje z Wiśnicza, Bochni, przedstawiciele organizacji kombatanckich, WKU z Bochni, był też komendant Policji z Nowego Wiśnicza oraz młodzież szkolna, która nieco wcześniej przedstawiła montaż słowno-muzyczny poświęcony tym tragicznym wydarzeniom sprzed ponad półwiecza.

Pamięć o wojnie nie ma sensu, jeśli nie będzie to pamięć o ludziach którzy walczyli o niepodległość Rzeczpospolitej, którzy dla niej byli gotowi na najwyższą ofiarę i takąż ofiarę ponieśli.
Dlatego też niech brzmią w naszych sercach słowa dzisiejszego apelu - CHWAŁA BOHATEROM!

Po uroczystości gdy odłożono mausery i szmajsery, gdy zamilkły trąbki puzony i werble, wszyscy w jak najbardziej pokojowym nastroju uraczyliśmy się serwowaną przez panie z Domu Kultury - wojskową grochówką. Pyszną, wojskową i polską. To taki ostatni mały wymiar dzisiejszego święta...

Za wolność, za niepodległą Polskę, za naszą dumę narodową i za to że dzisiaj możemy z podniesionym czołem salutować do Orła Białego -

CHWAŁA BOHATEROM!
-


-

piątek, 6 listopada 2009

Odpust u św. Leonarda

-
W naszej parafii na hasło "odpust" mamy w większości dwa skojarzenia - odpust parafialny na św. Andrzeja - już niebawem i lipcowy odpust św. Szymona.
Ale że mamy trzeci kościół w Lipnicy, to mamy też i trzeci odpust. Świętego Leonarda to właśnie szóstego listopada.
Na odpustową sumę do naszej zabytkowej perełki przybyło niewiele osób. Ale też i dzień powszedni i święto zaledwie lokalne, dopiero od niedawna kultywowane. No i dla tych którym odpust kojarzy się z kramami - kramarzy i ich kolorowych stołów też nie było.
Mimo iż przedpołudnie było dość chłodne, w kościółku panowała ciepła atmosfera. Ciepła i podniosła. Msza odpustowa wyróżniała się spośród innych tym, że dzisiejsze kazanie ks. prałat Zbigniew Kras wygłosił z ambony. Cokolwiek obawialiśmy się o trwałość tego przyściennego podwyższenia, ale konstrukcja - choć wiekowa, nadal spełnia swoją rolę.
Z tejże ambony usłyszeliśmy o patronie świątyni - świętym Leonardzie.
Piękna słoneczna pogoda wysycała barwy malowideł wewnątrz kościoła, nadając uroczystości swoisty koloryt. Przez te kilka chwil mogliśmy znowu cofnąć się o kilkaset lat wstecz, mając świadomość iż przed wiekami świątynię tę zapełniały tłumy wiernych, - w tym i niewątpliwie naszych przodków. Dzisiaj my w obliczu historii i dziedzictwa kulturowego klękamy na kamiennych płytach posadzki i zasiadamy w ławach pamiętających czasy królów i świetności Lipnicy.
Święty Leonardzie, módl się za nami...
-

-

środa, 4 listopada 2009

Remont w kościele parafialnym - zakończenie.

-
Na początku czerwca stawiano rusztowania w prezbiterium kościoła p.w. św. Andrzeja.
Dzisiaj je rozebrano.
Tym samym remont w prezbiterium dobiegł końca.
Doskonale zgrana ekipa tak sprawnie zabrała się do pracy, że rusztowanie dosłownie topniało w oczach i chmurach kurzu. Mimo że nie było kierownika prac, administracji i biurokracji - a może właśnie dlatego, już o 13.3o po drewnianej konstrukcji rusztowania nie było śladu.
Sprawna akcja lipnickiego Carpenters Demolition Team (Ciesielski Zespół Rozbiórkowy) :-) odsłoniła efekty pięciomiesięcznej żmudnej konserwatorskiej pracy zespołu artystów o benedyktyńskiej cierpliwości i szwajcarskiej precyzji.
Czystość i świeżość barw na suficie i na ścianach aż cieszy oczy. Wszystkie elementy "zjedzone" wcześniej przez wilgoć i prace zabezpieczająco-osuszające, teraz lśnią nowością.
W poprzednich relacjach pokazywałem rozmiar ubytków i zniszczeń które trzeba było naprawić, dzisiaj to wszystko jest jak nowe.
Zespołowi konserwatorskiemu należą się zaiste duże brawa za perfekcyjnie wykonane prace.
Razem z lipnickimi cieślami mogliby spokojnie przywracać świetność każdemu obiektowi.
Szczęść Boże!
-

-

poniedziałek, 2 listopada 2009

Lipnickie cmentarze - impresje

-
Dzisiaj ostatni rzut impresji z lipnickich cmentarzy.
Niewielki, bo tylko 30 pozycji, ale za to w wersji malarskiej, no może nie do końca malarskiej...
Zobaczmy, zapraszam.
-

-

niedziela, 1 listopada 2009

Migawek z cmentarza ciąg dalszy.

-
Wczoraj gościliśmy na Starym Cmentarzu. Dzisiaj kolej na Nowy Cmentarz widziany w obiektywie.
Odwiedziliśmy go może osobiście, a może wirtualnie - przez internet.
Świece, lampiony, znicze i nasza pamięć.
Bo to właśnie nasza pamięć zapala te szklane płomyki...
-

-