sobota, 7 listopada 2009

Pacyfikacja Lipnicy - rekonstrukcja

-
"Alle raus! Schnell verfluchte!"
Na lipnickim rynku zaroiło się od Niemców. Pojawili się w mgnieniu oka i wyłapywali ludzi.
Wpadali do domów i wyciągali mężczyzn, kobiety i dzieci ustawiali obok.
Głośne rozkazy, tupot podkutych butów budziły grozę i przerażenie. Szybko przeliczono zatrzymanych, załadowano ich na furmankę i po chwili eskortowani przez kilku SS-manów zniknęli za zakrętem.
Tak było w czasie pacyfikacji Lipnicy 65 lat temu, tak było i dzisiaj.
Zorganizowana przez Gminny Dom Kultury pod dowództwem dyrektora Krzysztofa Bogusza rekonstrukcja pacyfikacji Lipnicy z wielkim zaangażowaniem i dbałością o szczegóły zgromadziła na lipnickim linku sporą grupę mieszkańców. Zaproszona na tą okazję grupa rekonstrukcyjna w strojach i z wyposażeniem z epoki tak sugestywnie wykonywała swe zadanie, że niektórzy widzowie sami byli nieco wystraszeni. Nic dziwnego, gdyż starszym głośnie niemieckie komendy źle się kojarzą. Dla młodzieży zaś to może jedyna okazja bardziej bezpośredniego odbioru wydarzeń z dawnych lat i dodatkowe, jakby egzotyczne przedstawienie.
Po przedstawieniu, zgromadzeni udali się pod płytę pamięci znajdującą się na skwerze pod dworem. Żołnierze Podhalańczycy z Kompanii Reprezentacyjnej 2 Korpusu Zmechanizowanego pod dowództwem ppor. Rybickiego zaciągnęli wartę honorową, odbył się także apel poległych.
Wśród żołnierzy AK obecnych na uroczystości znajdował się także pan Julian Wieciech ps. "Skrzat", jedyny żyjący świadek tamtych wydarzeń, czym podzielił się w swej pełnej dramatyzmu opowieści z uczestnikami dzisiejszej ceremonii.

Dodano 10.11.2009.
Pan Tadeusz Wieciech nadesłał informację, którą w istotnej części cytuję:
"...żyje mój ojciec Edward Wieciech, jedyny któremu udało się uciec w czasie pacyfikacji mimo tego że do niego strzelano i był ranny. Ojciec ze względu na chorobę nie mógł uczestniczyć w obchodach rocznicy pacyfikacji."
Za nieścisłości w mojej relacji przepraszam - J.P.

Także pan Zbigniew Siudak - żołnierz ZWZ i AK przywołał wspomnienia z lat okupacji.
Hymnem Państwowym, minutą ciszy, apelem poległych, zagraną na trąbce "Ciszą" i złożeniem wieńców uczczono pamięć poległych i pomordowanych obrońców Ojczyzny.
Wśród składających wiązanki znaleźli się przedstawiciele lipnickiego samorządu, oraz delegacje z Wiśnicza, Bochni, przedstawiciele organizacji kombatanckich, WKU z Bochni, był też komendant Policji z Nowego Wiśnicza oraz młodzież szkolna, która nieco wcześniej przedstawiła montaż słowno-muzyczny poświęcony tym tragicznym wydarzeniom sprzed ponad półwiecza.

Pamięć o wojnie nie ma sensu, jeśli nie będzie to pamięć o ludziach którzy walczyli o niepodległość Rzeczpospolitej, którzy dla niej byli gotowi na najwyższą ofiarę i takąż ofiarę ponieśli.
Dlatego też niech brzmią w naszych sercach słowa dzisiejszego apelu - CHWAŁA BOHATEROM!

Po uroczystości gdy odłożono mausery i szmajsery, gdy zamilkły trąbki puzony i werble, wszyscy w jak najbardziej pokojowym nastroju uraczyliśmy się serwowaną przez panie z Domu Kultury - wojskową grochówką. Pyszną, wojskową i polską. To taki ostatni mały wymiar dzisiejszego święta...

Za wolność, za niepodległą Polskę, za naszą dumę narodową i za to że dzisiaj możemy z podniesionym czołem salutować do Orła Białego -

CHWAŁA BOHATEROM!
-


-