wtorek, 29 czerwca 2010

Muzyka zaklęta w drewnie

-
Z czego słynie Lipnica?
Jednym tchem możemy powiedzieć, że z palm, świętych i zabytków.
Niewątpliwą perłą pośród lipnickich zabytków, jest kościół pod wezwaniem świętego Leonarda. Ta prastara drewniana świątynia stanowi światowe dziedzictwo kultury, znajdując się na Małopolskim Szlaku Architektury Drewnianej.
Właśnie ten szlak stał się także szlakiem chopinowskim, a dokładniej, - szlakiem na którym odbywają się koncerty w roku dwusetnych urodzin Fryderyka Chopina.

Małopolska Organizacja Turystyczna przy wsparciu Województwa Małopolskiego, zorganizowała cykl koncertów w ramach projektu "Otwarty Szlak Architektury Drewnianej w Małopolsce".
W Lipnicy Murowanej, w niedzielę 27 czerwca 2010 roku, koncertował Piotr Kosiński, młody ale utalentowany pianista, laureat wielu nagród i wyróżnień w kraju i za granica.

Pod starym dębem ocieniającym równie stary kościółek, na niewielkim drewnianym podeście, ustawiono też niemłodego, krótkiego Petrofa. Ten czeski fortepian, choć sławą ustępujący tak znanej marce jak Steinway, często bywa doceniany przez mistrzów światowej klasy.
Instrument w cieniu oswajał się z temperaturą, która na widowni to za sprawą słońca, to za sprawą wydarzenia, zdawała się być wysoka.
Po zapowiedzi lipnickiego proboszcza ks. Zbigniewa Krasa, głos zabrał Wicemarszałek Województwa Małopolskiego, a zarazem Prezes Zarządu Małopolskiej Organizacji Turystycznej - Leszek Zegzda, który pieszo przywędrował do Lipnicy z Iwkowej.

Wreszcie, kilka minut po godzinie siedemnastej, pojawił się główny gwiazdor lipnickiej sceny - Piotr Kosiński.
Już pierwsze akordy fortepianowe były zapowiedzią świetnego wykonania urzekającej muzyki. Pan Piotr, mimo młodego wieku, z wielkim spokojem i swoistym dynamizmem, wydobywał spośród białych i czarnych klawiszy Etiudy, Ballady, Walce, Scherza i Polonezy Chopina, a także kompozycje Ravela i Rachmaninowa.
Wykonania były bezbłędne, a zasłuchana publiczność zdawała się chłonąć każdy akord i każdą nutę. W pełni zasłużenie więc, pan Piotr zebrał gorące owacje za swą dojrzałą interpretację i doskonałe opanowanie instrumentu.
Klasę mistrzowską potwierdza fakt, że pan Piotr grał z pamięci.
Zapis nutowy widać dawno już przetransponował na piętno swojego talentu, które tego wieczora odcisnął także na naszej wrażliwości.
Pozwolę sobie na stwierdzenie, do którego tezę postawiłem już jakiś czas temu.
Chopin tworzył swoje dzieła i zapisywał je w transkrypcji nutowej, ale zostawił sobie tylko znany zryw polskiego serca, którego nie słychać w technicznie poprawnych wykonaniach pianistów z innych krajów.
Dopiero polska dusza, patrząc w burzliwą historię naszego narodu, jest w stanie wejść w rezonans z nostalgią i patriotyzmem urodzonego przed dwustu laty Fryderyka.
Właśnie te niezapisane na pięciolinii nuty i to tempo rwącej się do niepodległości Ojczyzny, wyzwala w wykonawcy iskrę talentu opowiadania słuchającym tego, co przed laty geniusz Chopina chciał nam przekazać.
I tę misję pan Piotr Kosiński wypełnił doskonale!

Mimo obecności wielu zacnych gości z władz wojewódzkich, Małopolskiej Organizacji Turystycznej, gości z bliska i daleka, dziwi fakt, że oprócz kilku lipnickich radnych, na koncercie nie pojawił się nikt z osób odpowiedzialnych w naszej gminie za promocję. Zabrakło Wójta, nikt go też oficjalnie nie reprezentował.
A ranga wydarzenia powinna wykazać współbieżność zamysłów organizatora koncertów z lipnicką promocja i kulturą...

Po koncercie, pan Piotr był oblegany ze wszystkich stron. Chętnych po autograf było bardzo wielu, zapewne każdy widząc w nim wielkiego mistrza fortepianu.
Fakt, że podpisywał zaproszenia lewą ręką, pozwala nam zrozumieć, że mistrzem z pewnością będzie uznanym.

Jeśli potrafi pisać lewą ręką, to jak gra też i prawą! ;-)

Materiału filmowego jeszcze nie obrobiłem, ale zapraszam na relację fotograficzną.
-

-