środa, 23 września 2009

Remont w kościele parafialnym cz. 5

-
W kościele parafialnym p.w. św. Andrzeja rusztowania jak stały, tak stoją. Prace konserwatorskie idą pełną parą, ale sufitowa polichromia zakryta podestem jeszcze jest niedostępna dla oczu wiernych.
Tymczasem od domu do domu wędrują kwestorzy i zbierają datki na wkład własny do dalszej części remontu. Przyjrzyjmy się zatem na co idą bieżące fundusze, jak pracuje ekipa konserwatorska i jaki jest postęp prac na miesiąc przed planowym ukończeniem tego etapu.

Pomiędzy Matką Boską, aniołami i rubasznymi cherubami, z benedyktyńską cierpliwością i szwajcarską precyzją, w świetle halogenów rozpraszających mrok do którego dostają się tylko pojedyncze promienie światła dziennego, z uniesionymi w stronę sufitu rękoma, pracuje zespół artystów-konserwatorów. Niestety, sufitu nie da się położyć na stole czy choćby na kolanach, nie da się go nawet ustawić przed sobą, wszystkie zatem żmudne czynności wymagają pracy z głową i rękami skierowanymi ku górze. Dochodzi do tego zapachowy "bukiet" z rozpuszczalnika, farb i z nutką podgrzewanego werniksu, który ma za zadanie zabezpieczyć olejne malowidła. Złocone i srebrzone ornamenty pokrywa się zaś cieniutkimi arkuszami mikronowego złota, które po przylgnięciu jest przycinane do wymaganych kształtów.
Malowidła są odnawiane tradycyjną malarską metodą, tak więc po uprzednim usunięciu spierzchniętej farby, wizerunki i ozdoby odtwarza się, a właściwie ponownie tworzy.
Barwy nabierają świeżości i intensywności, właśnie Matka Boska otrzymała nowe loki, a włosy błyszczą jak w telewizyjnej reklamie. Z kolorowej palety przenosi się na sufit naszej świątyni róż policzków, błękit nieba, ciemny kasztan włosów i jaśniejąca aureola. Fryzy, akanty, meandry i ornamenty nabierają nowego kształtu i wyrazistości, inicjały IHS, krzyże oraz gwiazdy, mienią się złotem i srebrem.
Nieco niżej, na ścianach cieszą oko roślinne motywy zdobnicze, arabeski, odnowione boniowanie imitujące cieniowanie bloków kamiennych, do niedawna jeszcze uszkodzone wilgocią i pracami osuszającymi.
No i wreszcie święty Szymon odzyskał swe stopy obute w sandały i podpis pod swą postacią. Także św. Jan Kanty i św. Kazimierz jaśnieją z ścian prezbiterium, a papieskie anioły wieńczące wejście do zakrystii dzierżą nową tiarę, sami nieco zadumani nad swą nową szarością nieruchomych skrzydeł...

Na fotografiach widać ogrom wykonanych prac. Niektóre detale, - zwłaszcza te drobniejsze z daleka tracą swą szczegółowość, a sufit czeka jeszcze na nowe tło które położone zostanie po odnowieniu wszystkich większych i mniejszych malowideł i zdobień, ale już dzisiaj można mieć wyobrażenie o przywróconym pięknie naszej świątyni.
Kiedy przychodzimy na niedzielną mszę, światła na rusztowaniach są wygaszone a podesty opustoszałe. Jednak w tygodniu gdy nasze codzienne sprawy trzymają nas zdala od kościoła, tam na deskach uniesione do odrętwienia ramiona przywracają nam piękno naszej świątyni...
I choć nie dymi kadzidło i choć nie grzmią organy, dzieje się tam pomiędzy aniołami, cherubami i świętymi - misterium piękna odnowionego...
Zobaczcie sami.
-

-