poniedziałek, 29 czerwca 2009

Mecz Janovia-Macierz i impreza Cichego

-
Czytanie z listu wcale-nie-świętego Jacka do Parafian.

Bracia!

O naszym katechecie możemy powiedzieć że jest cichy i pokornego serca. Zaprawdę powiadam Wam - jest on Cichy jak na Cichonia przystało, ale serce jego nie zawsze pokorne!
Opowiem Wam tę przypowieść.
Razu pewnego Cichy zwrócił się do Pana:
- Pochodzę ja z Janowca, a naród ten piłkę nożną uwielbia najbardziej spośród igrzyska. Tu zaś na parafii w Lipnicy, zespół Macierzą zwany także walecznie piłkę kopie, godziło by się urządzić im wielki mecz.
Wejrzał Pan w zamiary Cichego, sługi swego na tym lipnickim padole i pobłogosławił go w jego zamyśle, tak by ów mógł mecz ten uczynić.
I uczynił Cichy wielki mecz pomiędzy Waleczną Janovią a mężną Macierzą.
I zmagały się zastępy piłkarzy, a bój był zacięty. Kiedy dopingował lipniczanin, zwyciężała Macierz, gdy okrzyki wznosił Janovianin, przewagę miała Janovia.
Sam zaś Cichy w jednej połowie wspomagał Janovian, w drugiej zaś Lipniczan.
A waleczność jego w księgach została zapisana, bo pokorność serca okazywał tylko wobec tych, co faulem go na murawę posyłali. Sam zaś wysiłku nie szczędził i w stroju sługi Pana swego nie przypominającym, zacięcie walczył, poczem widać było iż łaskę wielką i talent do piłki otrzymał.
I wygrała Janovia posyłając nam trzy siaty, a Macierz mimo iż jedną siatą pognębić chciała Janovianina, uległa mimo bohaterskiej obronie rzutu karnego.
I powędrowała figurka św. Szymona do Janowca, przybysze zadowoleni odjechali w pokoju, a serce Cichego - waleczne na boisku, wypełniło się radością wielką.

Oto słowo Jackowe.
-

-
No to po czytaniu, całkiem luźne kazanie ;-)

O meczu dowiedzieliśmy się już co-nieco z Czytania.
Dodam, że mecz stał na wysokim poziomie, a bramki które padały (3:1 dla Janovian) były wypracowane i miło było popatrzeć na piłkę na naprawdę wysokim poziomie.
Przed meczem rodacy księdza Piotra wręczyli mu prezenty imieninowe i razem z lipniczaninami odśpiewali gromkie "sto lat".
Początek meczu ks. Piotr Cichoń - zwany w dalszej części kazania Cichym (jako też i w czytaniu) - komentował jak prawdziwy Ciszewski, po czym wszedł na boisko zasilając swą rodzimą drużynę.
W drugiej połowie Cichy przywdział koszulkę Macierzy i wspomagał tym samym swych parafialnych braci. Miał ten komfort, że i w pierwszej i w drugiej połowie grał do tej samej bramki.
Jednak to goście mimo początkowej przewagi Macierzy, okazali się zwycięzcami. Arbiter spotkania - pan Jarosław Marzec, trzy razy odgwizdał bramkę Janovian przy jednym golu Macierzy. Mecz odbył się przy pełnych trybunach.

Po meczu Cichy nie spoczął na laurach i prowadził dalszy ciąg imprezy. Zobaczyliśmy występ Aniołków Cichego, bieg w workach, którego "gwiazdą" była 86-cio letnia lipniczanka, kabaret oraz tańce, zabawy i konkursy.
Janovianie z figurką Szymona i uśmiechami na twarzach odjechali na lotnisko w Gosprzydowej ;-) by swoim air-busem dotrzeć przed nocą do swej Ziemi Obiecanej :-)
Chcieli zabrać Cichego, ale ten jednak został ze swą lipnicką owczarnią :-)
-

-
Impreza była bardzo udana, dopisały wszystkie okoliczności, - pogoda, sponsorzy, organizatorzy, uczestnicy.
Było emocjonująco, wesoło i serdecznie.
Księdzu Piotrowi w dniu imienin dziękujemy za imprezę i życzymy by zawsze miał zapał i niegasnącego ducha dla swojej owczarni, by dar który od Pana otrzymał, nadal z taką samą serdecznością nam przekazywał i się nim dzielił. Bądź nadal Cichy i pokornego serca i uczyń serca nasze według serca swego!

Szczęść Boże!
-

-
Jacek Piotrowski, InfoLipnica